You are currently viewing Pisarz jest jak paleontolog

Pisarz jest jak paleontolog

Tak, tak. Na zdjęciu to ja, gdy jeszcze byłam paleontologiem i badałam kości mamutów 🙂


Pisarze wykorzystują różne sposoby, by stworzyć powieść. Są tacy, którzy planują ją z góry i od razu wiedzą jak się zakończy. Ale ja mówię o takich, którzy chwytają fragmenty obrazów i zapisują, którym sceny rozwijają się przed oczami ze wszystkimi szczegółami, choć nie wiadomo jeszcze czego tak naprawdę dotyczą. Mówię o pisarzach, którzy jak choćby Stephen King, często nie znają nawet zakończenia opowieści, która właśnie rozgrywa się na ich oczach. Bywa, że kolejne zwroty akcji i nowych bohaterów poznają śledząc wzrokiem pojawiające się na monitorze słowa, które właśnie wypływają spod ich palców. Tacy pisarze są jak paleontolodzy.

Prolog – Historia, którą odkrywasz już istnieje

Do nich należy jedynie pisać i starać się nie ingerować nadmiernie w przebieg wydarzeń, ponieważ historia, którą właśnie opowiada pisarz już w nim istnieje. Istniała wcześniej, zanim jeszcze zobaczył pierwszą scenę, zanim poznał bohatera i świat, w którym wszystko się rozgrywa. Ten świat, choćby był światem fantasy, istnieje już razem ze swoimi bogatymi i skomplikowanymi zasadami. Spójny i kompletny. Ci bohaterowie żyją już i przeszli całą tę drogę, którą pisarz dopiero zaczyna poznawać. Ta historia już się rozegrała.

Akt I – odkrycie

Pisarz trafia na scenę, często wcale nie jest to pierwsza scena z jego powieści, zadziwia się, zaciekawia i szuka dalej.

Paleontolog trafia na kość, nie wie jeszcze jaki to gatunek, ani co odkryje jeśli zacznie kopać głębiej. Na razie ma tylko tę jedną kość, ale nie ma żadnej wątpliwości, że jest ona fragmentem dużej i skomplikowanej układanki, elementem szkieletu może już wymarłego gatunku, a jego właściciel chodził kiedyś po tej samej, choć może nieco odmiennej ziemi, na której stoi teraz paleontolog.

Akt II – wskazówki

Pisarz odkrywa kolejne sceny, rozwijają się przed jego oczami, nęcą barwami i zapachami. Nie składają się jeszcze w spójny obraz, są oderwane od siebie, niesforne. Pisarz powoli zaczyna przeczuwać z jaki charakter ma odkryta właśnie opowieść, ale na tym etapie można się jeszcze nieźle pomylić.

Paleontolog wykopuje kolejne kości, a czasami zaledwie odkruszone fragmenty. To chyba fragment astragalusa, a może calcaneusa? A to? kawałek łopatki? Paleontolog widzi już do jakiego rzędu i rodziny należy odkryte zwierzę, ale gatunek? Jeszcze za wcześnie na takie wnioski.

Akt III – zaufanie

Pisarz nie rozumie jeszcze opowiadanej historii, ufa jednak, że to co dostrzega swoim ograniczonym wzrokiem ma sens i ostatecznie porozrywane fragmenty połączą się w spójną całość. Niektóre z nich już zaczynają się łączyć. Paleontolog wykopał kości tylnej kończyny. Nie ma już wątpliwości, że to niedźwiedź. Ale który?! Najlepiej było by odkopać czaszkę…

Akt IV – skupienie

Pisarz kieruje światło na wybrane fragmenty historii. Po chwili wybrane wątki zaczynają błyskać i się rozwijać. Pisarz podąża za bohaterami w głąb ich świata, odkrywając skrywane dotąd, mroczne sekrety. Z fascynacją i pewnym niedowierzaniem dostrzega sens ich dziwnych, wcześniej niezrozumiałych zachowań.

Paleontolog gorączkowo robi sondażowy wykop. Trafia na drugą łopatkę i kilka kręgów szyjnych. Nieźle!

Akt V – zagubienie

Są takie sprawy, których pisarz nadal nie odkrył, mimo usilnych czasami nawet kilkumiesięcznych prób i starań. Na przykład, dlaczego główna bohaterka uparcie nie chce mówić o swojej rodzinie? Pisarz nerwowo kręci głową. Na tym etapie zdecydowanie powinien już znać jej przeszłość i rozumieć te różne drobne, ale stanowczo dziwne zachowania.

Paleontolog kopie dalej, ale czaszki uparcie nie ma tam, gdzie się jej spodziewał. Kopie głąbiej, nadal nic. Poszerza wykop. Nic. Nie wie, że czaszka leży spokojnie dwa metry dalej, obok tamtej skały, skryta pod niezbyt grubą warstwą gleby.

Akt VI – mnogość pytań

Pisarz nadal odkrywa swoją historię. Wątki się rozwijają, akcja posuwa naprzód. Jeden z bohaterów wkurzył się na drugiego i w końcu opowiedział historię głównej bohaterki. Pisarz pogodził się już z tym, że opowieść przychodzi do niego tak, jak chce. Zaufał scenom, które rozbłyskają w jego umyśle, choćby zdawały się nie mieć sensu i zapisuje je dokładnie. W odpowiedzi one zaczynają pokazywać mu głębszą warstwę, odsłaniając poruszającą i zadziwiająco spójną historię.

Paleontolog odkopał już większość szkieletu, znalazł też czaszkę. Ursus spelaeus – niedźwiedź jaskiniowy. Jedna z kości długich nosi ślady zrośniętego złamania. Inna ma dziwny kolor, jakby została pokryta ochrą przez plejstoceńskiego człowieka…

Epilog

Pisarza czeka jeszcze długa droga. Kończy już swoją powieść, ale będzie ją jeszcze czytał, poprawiał i sprawdzał czy wszystkie elementy ostatecznie wskoczyły na swoje miejsca.

Paleontolog dokończy wydobywanie kości, wyczyści je, opisze i zabezpieczy. Odda próbki do wydatowania i analizy DNA, by dowiedzieć się z którym haplotypem niedźwiedzia jaskiniowego ma do czynienia. Spędzi długie godziny, by w końcu napisać artykuł o paleolitycznym malunku pozostawionym na kościach zwierzęcia. Szkielet zostanie ostatecznie złożony, wystawiony w muzeum i opatrzony odpowiednim opisem dla zwiedzających.

Pisarz jest jak paleontolog!

Tak, jak szkielet niedźwiedzia cały czas leżał w ziemi kompletny, razem ze swoimi zaskakującymi dziwami, podobnie opowieść istniała już w pisarzu spójna i nienaruszona. Najlepszym dowodem są sceny, które wyłoniły się pierwsze, niejasne, nasuwające masę pytań, na które odpowiedzi pisarz znalazł półtora roku później, pod koniec pisania. Nie musiał ich zmieniać ani usuwać, tak samo jak paleontolog nie musi przypiłować kości, by pasowała do szkieletu, z którego pochodzi.

Udostępnij