You are currently viewing Smak – jak pisać, żeby czytelnik go poczuł?

Smak – jak pisać, żeby czytelnik go poczuł?

Niedawno w Klubie Pisarskim mieliśmy zadanie dotyczące smaku. Szukałam inspiracji dla uczestników, cytatów z książek, przykładów oddających smak. Ze zdumieniem odkryłam, że niemal nie mogę ich znaleźć! Autorzy pisują obrazy, odczucia i emocje, dźwięki, nawet zapachy… Ale smak? Jest tego naprawdę niewiele! A nawet jeśli znajduję scenę, w której bohaterowie gotują lub jedzą… no właśnie. Rzadko autor opisał przy tym smak tych potraw!

Bez smaku

Przyznam, że już sam ten fakt mnie zafascynował. Przecież smak jest jednym z pięciu zmysłów. Jak często w życiu się nim kierujemy! Co dziś zjeść na obiad? Do której restauracji pójdziemy? Na co masz ochotę? Wertowanie menu w tę i we w tę. Które wino wolisz? Wybór piwa w pubie. Poranna kawa. Jakiej herbaty się napijesz?… Nawet pasta do zębów ma smak. Tak, ten zmysł towarzyszy nam cały czas. Wyobrażasz sobie życie bez niego? Dlaczego więc tak często pozbawiamy go naszych bohaterów?

Ot, choćby jedna z moich ukochanych książek, „Władca Pierścieni”. Przecież hobbici jedli dużo, a elfowie wspaniale gotowali, tam na pewno znajdę jakiś opis! Ale… okazało się to znacznie trudniejsze, niż mogło by się wydawać.

No dobrze, tylko JAK smakują lembasy? Czytając ten opis mam jakieś skojarzenia, ale są bardzo odległa i niewyraźne.

Zaangażuj czytelnika

Każdy pisarz wie, że to, co angażuje czytelnika i wciąga go w akcję, to emocje i zmysły. Im bardziej zobaczę, poczuję i usłyszę to, co bohater, tym mocniej wsiąknę w jego świat. Będę z nim, gdy zgubi jedwabną turkusową chustkę, usłyszę stłumioną melodię trąbki dochodzącą z jazzowego pubu, wejdę z bohaterem do środka i dostrzegę ruch w ciemnym kącie sali, zobaczę grę światła świecy na pooranym drewnianym blacie, poczuję zapach kawy w chłodzie poranka, owinę się mocniej miękkim swetrem, będę przesypywać piasek między palcami, wreszcie, poczuję co się dzieje w jego ciele, gdy się boi lub rozluźnia…

A co ze smakiem? Przecież smak również jest częścią jego świata i tak samo ma moc wyciągnięcia mnie z mojego fotela wprost np. do nadmorskiej knajpy, gdzieś na Peloponezie, gdzie serwują doskonałe owoce morza. Lekko zgrillowane ogromne krewetki chrupią, gdy je przegryziesz, małże św. Jakuba rozpływają się w ustach, smakują morzem, z nutą glonów i ziemi, a  przy tym są… słodkawe. Możesz skropić je cytryną, a aromat ściśniętej w palcach skórki dotrze do ciebie szybciej, niż kwaśna kropla spadnie na talerz. Do tego obowiązkowo wino, mieni się złocistymi odblaskami w promieniach słońca, świeże, lekko kwiatowe, delikatnie podszczypuje w język…

Są też takie niezwykłe smaki… Gdy pierwszy raz spróbowałam banany, wcale mnie nie zachwyciły. Miały potencjał, ale… coś się nie zgadzało. Latami je jadłam i zawsze myślałam, że powinny smakować inaczej – dokładnie wiedziałam jak! Podobnie miałam z mango. Dopiero, gdy pojechałam do Indii i tam zjadłam owoce, którym pozwolono dojrzewać na słońcu… Tak, to było dokładnie to! Kocham indyjskie banany, mango i ananasy. U nas są jak przedśpiew dnia, a tam… są dokładnie takie, jakie powinny być. Najlepsze jest to, że zawsze znałam ten smak, był ukryty głęboko w niedojrzałych owocach kupowanych w Polsce, niemal na końcu języka, ale jednak niedostępny.

Jak opisać smak?

Na smak składa się wiele doznań. Pisząc tekst, przywołuj je.

Zapach

Bardzo ważnym elementem smaku jest zapach, wie to każdy, kto choć raz w życiu doświadczył solidnego kataru. Gdy tracimy węch, jedzenie wydaje nam się bez… smaku. Pamiętam, jak musiałam dopytywać moich znajomych, z czego zrobiona była ponoć pyszna, domowa konfitura… Jak można nie czuć zapachu malin?! Nic. To, co dla nich było genialnym, niezwykle aromatycznym malinowym szaleństwem, dla mnie… No cóż. Było słodkie i ciaptate 😉

Struktura i temperatura

Jedzenie ma swoją strukturę i temperaturę, na które w życiu zwracamy przecież dużą uwagę. Świeżo usmażona, jeszcze gorąca i chrupiąca grzanka jest czymś zupełnie innym, niż taka, która przeleżała pół dnia, nawilgła, stała się zimna i gumowata.

Jak reaguje twoje ciało, gdy zjesz silnie zmrożone lody? Jak głęboko poczujesz ich chłód? A potem weź łyk świeżo zaparzonej kawy i poczuj jak spływa przełykiem do żołądka… Uważaj! Gorące! 🙂

Kotwice

Opisując smak odwołuję się do tego, co czytelnik już zna. Nie opisuję czegoś nowego, to byłoby niesamowicie trudne, jedynie przypominam kilka szczegółów, resztę robi twój umysł. Gdy pokażę ci cytrynę, którą bohaterka kroi na pół i wyciska do sałatki, a aromatyczne olejki ze skórki tryskają na wszystkie strony tak, że aż kot ucieka, to prawdopodobnie zorientujesz się, że nagle masz więcej śliny w ustach.

Nie jestem w stanie opisać ci, jak smakują maliny, musisz to wiedzieć. I już samo to wspomnienie wywoła u ciebie reakcję. Ja mogę ci jedynie przypomnieć, że ich zapach jest niezwykle aromatyczny, aksamitna skórka tak delikatna, że pęka na języku, miąższ rozpływa się w ustach, a w środku są malutkie pesteczki. Na jaką malinę trafiłeś? Słodką, czy kwaskową? 🙂

Skojarzenia

Są jeszcze skojarzenia, które mamy z konkretnymi smakami. Niektóre są bardzo osobiste, np. moje Boże Narodzenie ocieka lepką słodyczą kajmakowego mazurka, a Wielkanoc rozpływa się w ustach jak pascha z migdałami. Inne skojarzenia są bardziej powszechne, np. dla mojego pokolenia święta mają smak pomarańczy i mandarynek, szczególnie mandarynek. Ten efekt można wykorzystać choćby wprowadzając w powieści retrospekcję, gdy smak lub zapach przeniesie bohatera w inny czas i miejsce, gdy…

Mieszaj zmysły!

Zobacz jak dużą różnicę sprawi, gdy napiszę, że przyniosłam placek ze śliwkami – mamy tu tylko obraz. Co widzisz? Czy coś czujesz?

Ale mogę napisać, że z gorącego piekarnika wyciągnęłam świeżo upieczone ciasto drożdżowe ze śliwkami, gęsto przyprószone kruszonką, zaczęłam je kroić, gdy jeszcze parowało, a słodki zapach rozchodził się po całym mieszkaniu, zwołując domowników. Czy coś się zmieniło w twoim odbiorze tego samego ciasta? 😉

Zobacz, jak we „Władcy Pierścieni” Tolkien zdołał opisać smak wody entów, bardzo niezwykły, abstrakcyjny, ale nadal znajomy, bo podsunął nam konkretne skojarzenia. Ile zmysłów poruszył tym opisem!

Na koniec mam dla ciebie ćwiczenie

Gdy następnym razem będziesz coś jeść, zamknij oczy. Weź jedzenie do ręki, powąchaj, dotknij wargami. Potem powoli weź do ust, ale nie rozgryzaj. Zbadaj konsystencję, temperaturę, swoje wrażenia. Rozgryź. Odkrywaj kolejne warstwy zapachu, smaku i tekstury jedzenia krok po kroku, powoli, świadomie. Teraz je opisz 🙂

Udostępnij