You are currently viewing Dlaczego samoloty latają – „Amerykańscy Bogowie”

Dlaczego samoloty latają – „Amerykańscy Bogowie”

Pamiętam, jak siedziałam w samolocie do Indii i nagle uderzyła mnie myśl: „Samoloty latają tylko dlatego, że ludzie w to wierzą. Jeśli przestaną, samolot spadnie, nie jest w stanie lecieć o własnych siłach.”

Ścisnęło mnie w gardle. Nie mam lęku przed lataniem, ale w tamtej chwili naprawdę miałam gorącą nadzieję, że pozostali pasażerowie wierzą jednak w to, że samolot może lecieć!

Skąd nagle u mnie ta myśl? No właśnie… Jakiś miesiąc wcześniej czytałam „Amerykańskich Bogów” Neila Gaimana. To książka o ideach i wierze, o ludziach i bogach. Jak widać jest mocno sugestywna i zapada głęboko w pamięć, by dać o sobie znać w najmniej odpowiednim momencie 😉

Bogowie się rodzą

Kim są bogowie? Skąd się wzięli? Gdzie tkwi źródło ich mocy? Jak są potężni? Czy naprawdę są nieśmiertelni?

Ludzie wierzą, pomyślał Cień. Tak już z nimi jest. Wierzą. A potem nie biorą odpowiedzialności za to, w co wierzą. Przywołują kolejne istoty i nie ufają swoim tworom. To ludzie zaludniają ciemność duchami, bogami, elektronami, opowieściami. Ludzie wyobrażają sobie i wierzą, i owa wiara, twarda, niezmienna jak skała, ma moc stwórczą.

W powieści Gaimana spotkamy wielu bogów. Tych znanych, tych trochę już zapomnianych, nie traktowanych poważnie i takich, których trudno będzie nam rozszyfrować.

Książka ma ciekawą konstrukcję. Akcję przerywają co jakiś czas fragmenty z przeszłości. Opowiadają o bogach, którzy przybywają do Nowego Świata wraz z kolejnymi falami kolonizatorów, niewolników i uchodźców z różnych stron globu. A potem widzimy tych i innych bogów po latach trudów i znojów życia w świecie, w którym nikt już ich nie ceni, nikt o nich nie pamięta, lub w najlepszym wypadku traktuje się ich jako zabawny relikt innej epoki, zapomnianej już kultury.

Przybyli do Ameryki bogowie różnią się od swoich pierwowzorów. Zmieniała się wiara ludzi, którzy ich tu przywieźli, a przez kolejne wieki dostosowywali się do specyficznych warunków kraju, w którym przyszło im żyć, ewoluowali lub degenerowali. Odmiennie, niż ich wcielenia ze Starego Świata.

Nowi bogowie

Jeśli wydaje ci się, że świat poznał już wszystkich bogów, mylisz się. Na naszych oczach wciąż rodzą się nowi, zasilamy ich swoją wiarą i zachłannością. Zaślepieni modlimy się do nich, czcimy ich, a oni wciągają nas w swoje gry.

Wszyscy z was zapewne zdołali już się przekonać, że w Ameryce powstają też nowi bogowie przywiązani do rosnących kręgów wiary: bogowie kart kredytowych i autostrad, telefonów i Internetu, radia, szpitali, i telewizji. Bogowie plastiku, pagerów i neonów. Dumni bogowie. Tłuste, niemądre istoty, nadęte własną młodością i ważnością.

Nowi bogowie różnią się od starych. Brak im doświadczenia, lat przetrwania we wciąż zmieniającym się świecie. Są jak my, wciąż w pogoni za modą, w biegu. Ich świat jest zmienny i nieprzewidywalny, ulotny. Zaplątali się w wyścig szczurów tak samo, jak ich wyznawcy.

Nowi bogowie mieli w sobie arogancję. Wyczuł to natychmiast. Wyczuł też jednak strach. Obawiali się, że jeśli nie dotrzymają kroku zmieniającemu się światu, nie odmienią go i nie odbudują na swe podobieństwo, ich czas wkrótce minie.

Bogowie umierają

Życie bogów, starych czy nowych, nie jest wieczne. I oni boleśnie zdają sobie z tego sprawę.

Idee trudniej zabić niż ludzi, ale w końcu udaje się to zrobić.

Zastanawiałaś się kiedyś jak umierają bogowie? Cicho. Umierają, gdy nikt już w nich nie wierzy, zapomniani. Odchodzą niezauważeni. Jak ten pijaczek, którego znaleźli zamarzniętego pod mostem… Skąd wiesz kim był? Skąd wiesz, że nie był dawno zapomnianym bogiem?

Musisz zrozumieć, jak to jest z bogami. Tu nie chodzi o magię, lecz o bycie sobą, ale sobą takim, w jakiego wierzą ludzie. Wówczas stajesz się skoncentrowaną, powiększoną esencją własnej istoty. Stajesz się gromem, siłą biegnącego konia, mądrością, chłoniesz ich wiarę i stajesz się większy, potężniejszy, jesteś nadczłowiekiem. To jak krystalizacja. – Umilkł. – A potem, pewnego dnia zapominają tobie. Już w ciebie nie wierzą, nie składają ofiar, nie obchodzisz ich i nim się obejrzysz, grasz w trzy karty na rogu Broadwayu Czterdziestej Trzeciej Ulicy.

Bogowie walczą

Nikt nie chce odejść w niepamięć, szczególnie bóg! Dlatego walczą o wiarę ludzi, knują, sprzedają się, chwytają wszelkich szans… Jak choćby Ostara (Easter – Wielkanoc), nieważne, że niemal nikt już o niej nie pamięta, nieważne, że w JEJ święto amerykanie czczą dzisiaj kogoś innego… ale przecież jej imię przetrwało, prawda? Nawet jeśli ludzie nie pamiętają już co… kogo ono tak naprawdę oznacza, dlaczego w koszyku do kościoła znoszą plony do poświęcenia. To wystarcza. Musi wystarczyć. Żeby przetrwać…

Widział starych bogów, bogów o skórze brązowej niczym grzyby, różowej jak kurze mięso, żółtej żółcią jesiennych liści. Niektórzy byli szaleni, inni nie. (…) Rozpoznał także nowych bogów. (…) Nawet oni wydawali się niespokojni. Światy się zmieniają. (…) Cień litował się nad nimi wszystkimi.

Obie strony odważnie stawiały czoło przeciwnikom. Dla każdej z nich przeciwnicy byli demonami, potworami, potępionymi.

Ludzie walczą

…a gdy bogowie walczą, ludzie walczą, składając w ten sposób ofiarę swoim bóstwom.

Ludzie walczą wyłącznie o wymyślone rzeczy.

W całych dziejach ludzkości nie było prawdziwej wojny, w której nie walczyłyby dwa narody, każdy z nich przekonany, że racja leży po jego stronie. Najniebezpieczniejsi ludzie wierzą, że robią to, co robią, ponieważ bez dwóch zdań jest to najsłuszniejsza rzecz do zrobienia. Dlatego właśnie stają się niebezpieczni.

Przypomina mi się opowieść rodem z Indii. Pewnego dnia Krishna przeszedł drogą, pomiędzy tłumem swoich wyznawców. Ludzie zaczęli krzyczeć: „Wiedzieliście? Bóg przeszedł, miał granatową skórę i niebieski kapelusz.” Ci z drugiej strony zakrzyknęłi: „Krishna! Krishna przeszedł! Ale mylicie się, jego kapelusz był czerwony!” „Niebieski!” „Nieprawda! Czerwony!”… Czy już wiesz co było dalej? Zaczęli się kłócić, powstały dwie frakcje i każda uważała, że ma rację, niemal doszło do bitwy. Ale Krishna wrócił i ponownie przeszedł przez tłum. Szedł teraz w drugą stronę. Ci, którzy wcześniej widzieli niebieski kapelusz, teraz zobaczyli czerwony, i odwrotnie. Na koniec odwrócił się do swoich wyznawców z szerokim uśmiechem. W rzeczywistości kapelusz podzielony był na pół, miał dwa kolory.

Ludzie walczą o idee, przekonani o swojej racji.

Cień

Cień jest głównym bohaterem, byłym więźniem, człowiekiem, który zostaje wciągnięty w rozgrywki bogów. Bohaterowie u Gaimana często są uśpieni. Znieczuleni swoją codziennością i przeciętnością do tego stopnia, że nawet niezwykłe rzeczy mało ich dziwią. Budzą się z tego zaśnienia w trakcie powieści, ale wtedy ten niezwykły świat, do którego trafili nie jest już taki nowy, więc nadal niewiele się dziwią, bo… już go poznali.

Taki właśnie jest Cień. W trakcie powieści czytelnik dziwi się za niego i szturcha go mentalnie, żeby się w końcu ocknął, zaczął żyć, odczuwać. Nie powiem ci czy Cień się budzi, sprawdź 😉

Pomyśl chwilę, czy my nie zachowujemy się podobnie? Kiedy ostatnio zdziwiła cię siła social mediów? Kiedy zaskoczyło cię jak powszechne stały się telefony komórkowe, jak nie potrafimy się bez nich obejść, podobnie, jak nie wyobrażamy sobie życia bez kart kredytowych, komputerów, Internetu, czy samolotów. To nasi nowi bogowie, a nas to wcale nie dziwi.

Niech mi ktoś jeszcze powie, że fantastyka nie mówi o ważnych tematach!

P.S. Aktualizacja oprogramowania

Przeprogramowaliśmy rzeczywistość, język to wirus, religia – system operacyjny, a modlitwy to jedynie wkurzający spam.

Nowi bogowie stworzyli dla nas matrix. Czerpią z naszej wiary, nie tylko w bóstwa czy siły wyższe, ale też w przedmioty, szkiełko i oko, cokolwiek, w co uwierzymy. Tworzymy wtedy religie, które można aktualizować i modyfikować, jak system operacyjny. Nowych bogów nie interesują nasze modlitwy, nie odpowiedzą na nie, ale też nie dadzą zbyt łatwo o sobie zapomnieć.

Świat, który znamy zbudowany jest na naszej wierze. Więc co by było gdyby… gdyby… gdybyśmy otworzyli oczy i naprawdę dostrzegli, jakie siły kotłują się wokół nas? Gdybyśmy uniezależnili się trochę od tego wszystkiego, co nas omamia?

Zobacz opis książki na lubimyczytac.pl

źródło fotografii samolotu, zmieniona

Udostępnij