Nie pamiętała skąd przyszła. W jej skrytych pod czarnymi lokami oczach można było dostrzec odbicie nieznanych lądów. Rozpięta koszula odsłaniała wytatuowany na piersiach okręt, z każdym wdechem nabierający w żagle nowy wiatr. Wyglądała jak chłopak. Była piękna. Gdy śpiewała, śpiewała całą sobą. Gdy tańczyła, była tańcem. Gdy się kochała, była pragnieniem, dzikością i spełnieniem. Była kochankiem, była kochanką. Wędrowcem, któremu droga sama ściele się pod stopami. Wolna, nieskrępowana, nieuchwytna. Zawsze gotowa wypłynąć na nowe morze, w nową podróż. Jeśli spotkasz ją na swojej drodze, pocałuj ją ode mnie. Pocałuj ją tak, jakby to był twój ostatni raz. Ona zrozumie. Ale uważaj, pustkę po niej wypełnić zdoła jedynie twoja wolność.