You are currently viewing Sen pijanego malarza

Sen pijanego malarza

Kolorowe bańki tańczą w opalizujących okularach przechodniów. Koktajl języków wiruje w żarze południowego słońca. Gwar jak w ulu. Narasta, wwierca się w uszy zagłuszając myśli. Rodzina z dzieckiem. Truskawkowy lód na koszulce. Upał. Smród potu. Trzech anglików. Kobieto! Gdzie się pchasz?! Au! Pstryk. Japońska wycieczka. Rower. Klakson. Taniec barw, kakofonia dźwięków, eksplozja zapachów. Rozmazana plama tłumu na płótnie krakowskiego rynku. Pociągnięcia pędzlem pijanego malarza.

Czy to nadal moje miasto? Zatrzymałam się w tamtych dniach, gdy rytm wyznaczały niespieszne łyki kawy o poranku, ciche dźwięki kasy w kawiarni na rogu i szelest stron książki w promieniach rozgrzewającego się słońca. Pijany malarz leżał na ławce na plantach pogrążony w głębokim śnie.

Udostępnij